Sprawa jest bardziej ogólna - zbyt pochopnie kwalifikujemy przedmioty i substancje jako odpady. Zanim zdecydujemy, że rzecz jest nam zbędna w danym miejscu i czasie dobrze jest się zastanowić, czy aby na pewno. Jeśli możliwe jest jej zbycie, to jest nam potrzebna właśnie do zbycia i uzyskania z jej właściwości korzyści - więc nie jest odpadem. Taką interpretację definicji odpadu pokazują ci naukowcy, którym zależy na ograniczaniu ilości odpadów u źródła, na najniższym poziomie gospodarki. Oczywiście natrafia ona na opór biznesmenów, sprzyjających im urzędników. Dokłada się do tego jeszcze niekompetencja nauczycieli i lektorów, którzy pokazują recykig i odzysk jako nowoczesne metody gospodarowania podczas, gdy nowoczesne jest jedynie zapobieganie powstawanu odpadów i wydłużanie cyklu życia produktów - czemu właściwa interpretacja definicji odpadu ma służyć.